|
Polski pejzaż edukacyjny
Nasz Dziennik, sobota-niedziela, 11-12 września 1999
Reforma systemu edukacji jako jedyna z czterech "wielkich" reform wprowadzanych przez obecny rząd posiada znaczny wpływ na kulturę polską. Bowiem poza całym obszarem infrastruktury edukacyjnej, jest ona pracą nad duchem, sferą intelektualno-wolitywną przez młodych ludzi. To oni będą kształtować Polskę za dziesięć czy dwadzieścia lat. Taki jest bowiem społeczny sens całej edukacji, że jest ona motorem przyszłej aktywności w życiu zbiorowym. Jednak mimo zmian politycznych, jakie zaszły w Polsce, odczuwamy wciąż dziwną niemoc wobec właściwego postawienia problemów szkoły i wychowania.
Za parawanem haseł
Od 1 września wszyscy, którzy w sposób bezpośredni czy pośredni mają do czynienia ze szkołą, a wbrew pozorom nie są to tylko dzieci, młodzież i nauczyciele, stanęli wobec wielkiej niewiadomej kryjącej się za błyskotliwymi hasłami: kształcenie zintegrowane, opisowe oceny, metody aktywizujące. Pojawiło się gimnazjum. Zwolennicy reformy głoszą wszem i wobec, że przyszły absolwent już nie będzie chodzącą encyklopedią, ale obywatelem super przystosowanym do życia "w demokratycznym systemie o wolnorynkowej gospodarce". Po tych słowach nie wiemy, czy się cieszyć czy płakać, i jeszcze bardziej zamykamy się w sobie. (...)
Zadziwiający jest też fakt, że wszystkie centrale związkowe działające w oświacie, zwracają uwagę, oprócz słusznego postulatu normalnego finansowania szkół, jedynie na nie przygotowanie kadry nauczycielskiej do reformowanej szkoły. Oznacza to, iż pod względem programowym od lewa do prawa panuje pełna zgoda co do kierunku reform. I tak problem "polskiej szkoły" ugrzązł w ślepym zaułku.
Walka z ołtarzem
Układy i koterie polityczne mające dziś udział we władzy w naszym kraju dryfują od postmarksizmu w stronę utopii, której dziś na imię Unia Europejska, pomijają zaś kompletnie polską rację stanu. Post-marksiści jak zwykle jedyny problem edukacji, a także główny postulat reformy szkolnictwa widzą w wykluczeniu ze szkół religii - jako nieracjonalnej i prowadzącej do nadmiernego akcentowania postaw zbieżnych z postawami świętych czy naszych bohaterów narodowych, co w prostej linii ma prowadzić do szowinizmu, czyli nienawiści do wszystkich innych narodów. Za przejaw nowych czasów uważają wprowadzanie edukacji seksualnej idącej z duchem postępu człowieczeństwa. (...)
W tradycji łacińskiej szkoła potrafiła dobrze służyć państwu, mimo iż mu nie podlegała. W dużej mierze była ona związana z wiarą wyznawaną w rodzinie czy narodzie. W Polsce przeważały szkoły przykościelne, szkoły zakonne i to wszystkich szczebli, gdzie, jak pokazuje historia, "służba Bogu i Ojczyźnie" wcale się nie wykluczały, a inne wyznania, jak np. protestanckie czy żydowskie posiadały własny, mocno rozwinięty system szkolny. Kres temu położyła rewolucja francuska, od której postępuje absolutne podporządkowanie szkoły państwu i ideologii. (...) Tu właśnie leży początek problemu dzisiejszej edukacji dla katolika, ponieważ pod konstytucyjnym przymusem oddajemy dzieci do szkół, które w przytłaczającej większości są programowo ideologizowane i nastawiane przeciwko Kościołowi.
Ideologiczna fikcja>
Laicyzacja ma być punktem wyjścia naprzeciw liberalnym postulatom, w myśl których szkoła ma uczyć, a nie indoktrynować, co w konsekwencji oznacza, że ma nauczać wiedzy wolnej od jakiejkolwiek religii, czyli wiedzy neutralnej światopoglądowo.
Wiadomo, że neutralizm światopoglądowy to nic innego, jak jeden z podstawowych składników ideologii liberalnej, którego, mimo nazwy, nie można inaczej traktować niż jako postulat czy opcję filozofii społecznej o określonych konsekwencjach. Człowiek ze swej natury nie może być nijaki. Tymczasem systemy oświatowe, niezależnie od wiary
i religii wyznawanej w rodzinie, wszystkie powinny propagować wartości uniwersalne, gwarantujące wychowanie do wolności, a najbardziej właściwą orientacją dla zorganizowania reguł życia wspólnotowego, dla funkcjonowania naszego szkolnictwa i do walki przeciw wszelkim dyskryminacjom jest laickość.
Coraz częściej w polskim systemie edukacyjnym postuluje się dopuszczanie różnorodnych orientacji i stylów kształcenia i wychowania. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby w ten sposób realizowano różnorodne osobowe potencjalności człowieka. (...) Jednak niepokój budzi fakt, że
w szkołach różnorodność ta przechodzi raczej
w propagowanie odmienności jako pociągającego wzorca.(...) Szkoła musi służyć pomocą w rozwoju i kształtowaniu władz intelektualnych
i decyzyjnych. Położenie jedynie akcentu na wolność, przy jednoczesnym silnym nastawieniu emocjonalnym, bardzo łatwo nastawić świadomość młodego człowieka na działanie nawet przeciwko samemu sobie. Demokracja nie zwolni nauczyciela od wyjaśniania świata i wychowywania, nawet jeśli będąca na jej służbie psychologia wspomaga edukację podrzucaniem aktywnych metod nauczania. (...)
Drogi edukacji
Następną nowością, którą spotykamy w ramach reformy, a która idealnie wpisuje się w całość, jest wprowadzenie tzw. ścieżek międzyprzedmiotowych. Nie stanowią one samodzielnych przedmiotów, ale raczej pełnią funkcję kierunkowskazu do realizacji wszystkich pozostałych treści nauczania. Jako taki fundament wspaniale mogłaby funkcjonować dla katolika jego religia, stając się podstawą całego poglądu na świat. Jednak nic takiego nie znajdziemy, bo na plan pierwszy wysuwają się: edukacja europejska i edukacja regionalna. (...)
Nie jest przypadkiem także i to, że w przypadku księdza i nauczyciela mówimy o powołaniu, a nie o zawodzie, ich służba dotyczy bowiem pracy nad duchem nad sferą intelektualno-wolitywną człowieka. Dzisiaj często ten podział jest niwelowany,
i nawet księdza traktuje się jako zwykłego urzędnika, ale jest to wpisane w całą machinę laicyzacji społeczeństwa. Jednak nauczanie jako powołanie wymaga czegoś więcej niż odsiedzenia pięciu godzin w szkole i szybkiego wymazania
z pamięci wszystkiego, co się działo. Wręcz przeciwnie, wymaga ciągłej świadomości swojej roli, zarówno w systematycznym przygotowywaniu się do zajęć, jak i własnego ukształtowania kręgosłupa moralnego, bo cóż lepiej wychowuje jak nie przykład. (...)
Bezkrwawa ekspansja
Ten ponury pejzaż jest niestety rzeczywistością, która dla wielu z nas właśnie się rozpoczęła. I tak naprawdę sposób podbicia naszego Narodu drogę bezkrwawej ekspansji ideologicznej staje się drogą do odniesienia pełnego sukcesu, któremu na imię zneutralizowanie kulturotwórczej roli Kościoła.
Zideologizowanie systemu edukacji staje
w sprzeczności z łacińskim charakterem naszej kultury. Sprzeczność ta uwidacznia się dopiero za kilka czy kilkanaście lat, gdy proces laicyzacji zacznie wpływać na sposób patrzenia młodzieży na świat, i co gorsza zaowocuje postulatami liberalizacji samego Kościoła, jak to się odbywa już dziś na Zachodzie. (...)
Starajmy się wykorzystać wszystkie dane nam szanse, aby na końcu móc powiedzieć, że zrobiłem wszystko dla wychowania własnych dzieci
i zachowania katolickiej tożsamości Narodu Polskiego.
Paweł Gondek
|
|