|
Liczymy na ludzi dobrej woli
"Sacrum i profanum" są zjawiskiem moralnym. Z jednej strony uczymy się z katechizmu, ze "człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże", z drugiej - jakże trudno piękno Boskie dostrzec w człowieku pijanym. Literatura stosunkowo dawno w sposób różnorodny opisała zachowania ludzi. Na jakiej zatem płaszczyźnie umieścić duszpasterstwo trzeźwościowe?
Powolna katechizacja - to dzieło wcześniejszej, właściwej pedagogii, medycyny i socjologii. Tak odczytałem proces przywracania "do normalnego życia" ludzi chorych alkoholowe w Stanominie. Dla mnie był to pierwszy ośrodek leczący osoby uzależnione. Radość, że taki ośrodek jest w diecezji, pierwsze uczuciowe uniesienie, ale zarazem pojawiło się pytanie... a sprawy Kościoła? Przecież choroba alkoholowa niszczy przyjaźń z Bogiem. O własnych siłach trudno jest do Pana Boga powracać. Od dyrektora ośrodka dowiedziałem się, że owszem, przychodzą na konferencje duchowni innych wyznań, chociażby adwentyści dnia siódmego. O księdzu katolickim nie było w ogóle mowy. Należy dodać, że były to czasy socjalizmu
i w programie ośrodka spotkanie z duchownym jakiegokolwiek wyznania, było zabronione. Ale... skoro adwentysta... Z Koszalina do Stanomina nie jest daleko. Po kilku rozmowach
z ks. biskupem Ignacym Jeżem doszliśmy do przekonania, że "może Lipie duszpastersko obsłuży Stanomino". Żeby nie przerywać kontaktów, przez kilka miesięcy sam jeździłem na spotkania i katechetyczne wykłady (za pozwoleniem miejscowego proboszcza). Potem,
z wielką mocą ducha i znawstwem rzeczywiście wystartowało Lipie. Tak było przez co najmniej 10 lat. Jak jest dzisiaj - po prostu me wiem. Zmieniły się czasy i obyczaje. Ale...
W Koszalinie o. Piotr Mielczarek (franciszkanin) powołał do życia kurs instruktorów do życia w abstynencji. Przez diecezje miały przejść rekolekcje antyalkoholowe za sprawą ojców kapucynów. W parafii ojcem założonego Duszpasterstwa Trzeźwościowego był Józef Niekrasz, który najpierw odprawił rekolekcje w Zakroczymiu, obkupił się książkami i "zaczął działać". Specjalistyczne kursy ukończyło kilkunastu "fanatyków idei". Wszyscy z wyższym wykształceniem, otwarci na współpracę z Kościołem. Do kompletu dołączył ks. Henryk Korża, którego znałem jeszcze z lat sześćdziesiątych, kiedy w Krościenku nad Dunajcem razem z ks. Franciszkiem Blachnickim, przygotowywał młodzież seminaryjną do duszpasterstwa trzeźowościowego.
Znajomość z ks. prałatem H. Korżą po raz pierwszy wykorzystałem w Paradyżu, gdzie przygotowywałem się do święceń kapłańskich i po rozmowie z ks. rektorem, otrzymałem wykład
z alkohologii. Miałem też doświadczenie pracy ze studentami w Piotrkowie Trybunalskim,
I w Łodzi, gdzie Chorągiew ZHP zleciła mi pracę z wychowania do trzeźwości. Wtedy chyba najgłębiej zapuściłem korzenie w tematykę. Gorliwie przygotowywałem się do wykładów, pisałem fraszki i przyśpiewki, namawiałem i finansowałem bezalkoholowe wesela, zabawy, etc.
Tak samo wyglądała moja praca duszpasterska. Była może łatwiejsza, bo dochodził splendor autorytetu Kościoła. W parafii próbowaliśmy chyba wszystkiego. Z roku na rok przybywało wykształconych instruktorów. Duszpasterstwo trzeźwościowe budowało wszystko na Panu Bogu, stąd prośba, aby w ostatni piątek każdego miesiąca była intencja mszalna, a po niej adoracja do północy. Było tak przez kilka lat (co najmniej 10). Potem przyszedł czas na zmiany i regulacje.
Problem alkoholowy jest ciągle problemem społecznym, dlatego wciąż liczymy na ludzi dobrej woli - matki, żony, nauczycieli, profesorów - którzy zatroskani o los ojca, męża, dziecka, studenta, szukają pomocy. Patron trzeźwości o. Maksymilian i patron parafii - Duch Święty niech napełniają nas mocą i mądrością. Służba ludziom - niech będzie realizacją Nowego Testamentu i próbą naśladowania Chrystusa.
ks. Kazimierz Bednarski
|
|